niedziela, 28 września 2014

.

Zapraszam do przeczytania mojego eksperymentu na nowym blogu i wyrażenia jakiejś opinii na jego temat ;)
http://pin-in-my-grenade.blogspot.com/

czwartek, 28 sierpnia 2014

21.

21.

DWA LATA PÓŹNIEJ

- Dzisiaj jest wielki dzień. Nie możesz tego schrzanić.
Te słowa Bill słyszał dzisiaj od samego rana, od każdego po kolei. Czy kiedykolwiek sobie z czymś nie poradził? Wszyscy jak zwykle całą odpowiedzialnością obarczali jego. Zupełnie jakby on jeden tworzył ten zespół. Przez lata przywykł już do tego, ale mimo wszystko tak być nie powinno. Owszem to on jest frontmanem, ale nie chce czuć tej pieprzonej odpowiedzialności za wszystko. Przecież każdy z nich wkłada coś w ten zespół, każdy powinien być za coś odpowiedzialny. Ale nie, jeśli coś idzie źle wszystkiemu winien jest Bill. Tak jest najłatwiej.
Chłopak czasem miał ochotę od tego wszystkiego uciec, a relacje jakie łączyły go z Tomem w takiej sytuacji tylko wszystko pogarszały. Bill długo zastanawiał się dokąd to wszystko ich zaprowadzi. Na domiar złego ten tatuaż na tyłku. Po czasie tego żałował, nie umiał teraz wyjaśnić co mu wtedy strzeliło do głowy. Tom miał rację.
Na dzisiaj zaplanowany był pierwszy koncert z nowej trasy, pierwszy raz wykonają piosenki z nowej płyty. Wszystko jakby zaczynało się od początku, otwierają nowy rozdział. Bill miał nadzieję, że wszystko będzie lepsze. Zmienił się przez ten czas, wydoroślał. Wiele spraw postrzega już zupełnie inaczej.
Stał właśnie przed lustrem układając ze swoich włosów coś na kształt irokeza. Czuł się całkiem dobrze w nowej fryzurze. Wiedział, że fanki kochają go w każdej, nawet najdziwniejszej. Taki był jego urok. Lubił eksperymentować i wydziwiać, ale wychodziło mu to o dziwo na dobre.
Cała czwórka spotkała się na próbie. Duża przestrzenna hala, Bill przechadzał się po scenie z mikrofonem spoglądając gdzieś w dal. Przed oczami stał mu ten dzień -  zupełnie jakby to było wczoraj, ta pamiętna próba zaraz po tym jak wszedł do pokoju Toma kiedy on uprawiał seks z jakąś kobietą, wtedy pierwszy raz zrozumiał, że coś do niego czuł. Jak wiele się przez ten czas zmieniło. Czas niewiarygodnie szybko płynie i niesie ze sobą tyle nowych wydarzeń. Czasem zatrzymując i zamyślając się nad tym głębiej nie można uwierzyć jak wiele rzeczy zmieniło się w tak krótkim czasie. Do wielu rzeczy podchodzimy w zupełnie inny sposób. Dzięki doświadczeniom wszystko dostrzegamy już inaczej niż kiedyś. Dwa lata temu Bill nie wiedział o seksie nic, wyobrażał sobie przeróżne rzeczy, ale dziś już wie czym to jest naprawdę.
Syfem, okropnym syfem który niszczy beztroskie życie, wprowadzając ból, strach i niepewność do życia.
- Halo, śpiąca królewno?
Z zamyśleń wyrwał go głos Georga który stał z gitarą na swojej pozycji.  Bill zwrócił w jego kierunku swój znudzony wzrok.
- Jesteś gotowy? Zaczynamy?
Zapytał długowłosy chłopak.
- Tak, jasne. Czy kiedykolwiek nie byłem?
Bill tylko wzruszył ramionami wywracając równocześnie oczami.
Próba się rozpoczęła pierwsze cztery piosenki wyszły tak jak było zaplanowane. Bill nie pomylił tekstu, nikt nie zafałszował. Chłopcy postanowili zrobić sobie krótką przerwę na papierosa.
- Kiedy Ty tak urosłeś? Nie do wiary...
Marudził pod nosem Georg biorąc od Billa papierosa. Chłopak cały czas nie mógł się pogodzić z faktem, że swego czasu najmniejszy, najdrobniejszy i najmłodszy z nich przerósł teraz ich wszystkich.
Nie ma na tym świecie sprawiedliwości, nigdy nie było.
Tom w końcu również dotarł ze swojej pozycji do głównego posiadacza papierosów jakim był Bill.
- Dużo bzyka, szybko rośnie...
Zaśmiał się.
- Spróbuj Georg, to się sprawdza.
Georg przez moment analizował w milczeniu sytuację.
- To jest ciekawe Tom. Przecież to ty jesteś z tego znany najbardziej, a Bill jednak Cię przerósł.
- Hmm Georg... czasem Twoja wątpliwa inteligencja bywa zaskakująca...
Podsumował go Tom śmiejąc się.
- Koniec tego pierdolenia, wracać do roboty!
Gustav rozgonił towarzystwo siadając do perkusji. Kolejna część próby przebiegła również we względnym spokoju i bez większych pomyłek.
- Nie ma się czym stresować. Jesteśmy przygotowani.
Powiedział Tom z pewnością siebie w głosie.
- Kto idzie coś zjeść?
Zapytał Georg. Gustav oczywiście zaliczał się do chętnych, natomiast Bill odmówił wyjaśniając to faktem, że nie jest głodny.Zniknął w swoim pokoju hotelowym. Tom przegryzł coś na szybko i skorzystał z okazji bycia z Billem sam na sam podążając do jego pokoju. Wszedł bez pukania do środka.
- Jak tam braciszku? Trema jest?
Bill prychnął i spojrzał na Toma dosyć wymownym wzrokiem. Po cholerę zadaje głupie pytania? Trema jest zawsze, nie zależnie od tego który raz z kolei występują.
Tom podszedł do Billa od tyłu i objął go.
- Jest pewna rzecz która zawsze przynosiła nam szczęście...
Szepnął Billowi do ucha.
- Zapomnij o tym.
Mruknął Bill uwalniając się z jego uścisku i odwracając się przodem do brata.
- Nie teraz. Nie potem, ani nie już nigdy. Chce z tym skończyć Tom. To nie może trwać w nieskończoność. Myślisz, że ludzie tego nie widzą? Nie domyślają się? Kurwa. Ja mam 21 lat, nigdy nie miałem żadnej dziewczyny, z nikim się nie spotykałem. To nie jest normalne Tom... Do tego Ty, znany ze swoich podbojów seksualnych, nagle się uspokoiłeś. Tak z dnia na dzień Ci przeszło!
- Bill, ale to nie jest niczyja sprawa. To nasze prywatne życie. Nie powinno to nikogo interesować. Nie chcesz mieć dziewczyny, to nie masz. Nikt nie będzie kierował twoim życiem. To samo dotyczy mnie. Nikt nie będzie mi zaglądał do łóżka.
- Tom jesteś osobą publiczną, właśnie dlatego ludzie mają prawo się tym interesować.
Bill pokręcił zrezygnowany głową i usiadł na łóżku.
- To nie ma przyszłości. Nie chcesz kiedyś założyć rodziny? Mieć żony, dzieci? Ja zawsze tak wyobrażałem sobie swoje późniejsze życie. Kocham Cię, ale rozsądek mówi mi, że to co robimy jest wbrew wszystkiemu.
- Dla Ciebie jestem w stanie z tego wszystkiego zrezygnować. Znaczysz dla mnie więcej niż wszystko inne, rozumiesz?
Tom mówiąc to wziął twarz brata w dłonie i patrzył mu głęboko w oczy.
- Wiem, że ja dla Ciebie tak samo. Nie staraj się szukać problemów na siłę.
Szepnął i musnął jego wargi swoimi.
- Jeśli bardzo chcesz możemy załatwić jakąś fałszywą dziewczynę. Zapłacimy jej i będzie udawała, że jest z jednym z nas. Pokażemy się z nią parę razy na mieście. Już nikt nie będzie miał wątpliwości.
Bill musiał przyznać bratu, że ten pomysł nie był wcale taki głupi.
- Skąd weźmiesz tą dziewczynę? Zrobimy casting?
Zapytał z delikatną ironią Bill.
- Zabawne, bardzo. Trzeba porozmawiać o tym z Jostem. On ma znajomości i wielu zaufanych ludzi, załatwi nam jakąś.
- Skoro tak. Zostawiam to na Twojej głowie Tom.
Mówiąc to Bill wstał i pokierował się do wyjścia.

piątek, 8 listopada 2013

20.

20.

Kolejny dzień tylko z pozoru miał się nie różnić niczym od pozostałych. Tom obudził się wcześnie rano, ale nie zastał u swojego boku Billa. Nie był zdziwiony. Domyślił się, że po przebudzeniu Bill zetknął się z bolesną rzeczywistością. Uświadomił sobie jak beznadziejna jest sytuacja w której się znajdują. Tom był miłością jego życia, nie mógł w żaden sposób temu zaprzeczyć. Nieszczęśliwą miłością która nigdy do końca nie będzie mogła się spełnić. Warkoczyk także doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Potrafił jednak trzymać to głęboko w sobie i nie zdradzać nikomu tego co tak naprawdę go trapi.
Leniwie podniósł się z łóżka i z racji wczesnej pory i związanego z tym mroku panującego w pokoju zaczął szukać po omacku paczki papierosów na szafce nocnej. Zamiast tego jego ręka natrafiła na komórkę. Tom po głębszym zastanowieniu stwierdził, że to komórka należąca do Billa, to wywołało w nim lekki niepokój.
Bill traktował swój telefon szczególnie i nie ruszał się bez niego nawet na krok. Było to pewnie spowodowane obawą, że telefon dostanie się w niepowołane ręce fanek i na światło dzienne wypłyną informacje które zdecydowanie wypłynąć nie powinny, niemniej chociażby z czystego przyzwyczajenia nie rozstawał się z telefonem nawet na moment.
Warkoczyk zmarszczył brwi wsuwając później znalezionego papierosa między wargi. Zapalił go i pogrążył się w swoich zamyśleniach. Z pewnością nie spodziewał się teraz tego co nastąpiło dosłownie parę godzin później.
10 rano, hotelowa restauracja. Przy stoliku znajdowała się znaczna część zespołu.... Gustav, Georg, Tom...brakowało tylko Billa. Atmosfera była nerwowa. Bill zniknął. Cała ekipa po alarmie Toma przeszukała już jego pokój i wszystkie miejsca w których przypuszczalnie mógłby się znajdować, wszystko na nic.
Jak wielkie musiało być ich zdziwienie kiedy Bill godzinę później wszedł do hotelu z torbami pełnymi zakupów, w wyśmienitym humorze.
- Bill, braciszku...
Westchnął Tom zrezygnowany i wywrócił oczami.
- Powiedz nam czy ty masz chociaż odrobinę rozumku w tej pustej główce?
Zapytał demonstracyjnie pukając go palcem w głowę.
- O co Ci chodzi?
Bill zupełnie nie rozumiał na czym polegał urojony problem Toma.
- Wszyscy Cię szukali idioto... nie przyszło Ci do głowy, że jeśli wybierasz się gdzieś na tyle godzin wypadałoby komuś o tym powiedzieć, albo chociaż mieć ze sobą telefon? Tym bardziej jeśli jest się Billem Kaulitzem - miłością co drugiej nastolatki która da się pokroić za to by mieć Cie tylko dla siebie?
Zapytał podniesionym głosem Tom.
Czarny przymrużył oczy i pokręcił głową, a później zachichotał.
- Wyluzuj trochę braciszku bo Ci żyłka strzeli... do zobaczenia na próbie chłopcy...
Zwrócił się do G&G, a Toma bez zbędnych wyjaśnień chwycił za rękaw dużej bluzy i zaciągnął w ten sposób do swojego pokoju hotelowego. Na miejscu rzucił zakupy na łóżko i niczego nie tłumacząc zaczął rozpinać spodnie. Warkoczyk stał jak wryty patrząc na niego w osłupieniu.
- Co Ty wyprawiasz?
Zapytał dopiero po chwili nie ukrywając swojego zdumienia.
- Jeśli chcesz bym zrobił Ci dobrze to doskonale zdajesz sobie sprawę, że nie tędy droga...
Wtrącił jeszcze Tom.
- Zamknij się lepiej Tom. Świat nie kręci się tylko wokół seksu, a skoro już o tym mowa to dosłownie parę godzin temu świntuszyliśmy. Mam dla Ciebie coś znacznie lepszego.
Dodał z tajemniczym uśmiechem odwracając się do Toma tyłem i spuszczając gatki do połowy, ukazując bratu w ten sposób swój tyłek ze świeżo wytatuowanymi słowami "I Love You Tom".
- Pojebało Cię do reszty...
Podsumował Tom.
- Braciszku to prezent dla Ciebie, nie cieszysz się?
Zapytał z niewinnym uśmiechem.
- Co będzie jak ktoś to zobaczy geniuszu? Będzie skandal...
Mruknął.
- Dlaczego? Co w tym dziwnego, że kocham swojego brata? Poza tym, to żadna nowość, wszyscy zainteresowani zdają sobie z tego sprawę....
- Tak, ale zgodzisz się chyba, że dupa to nie jest najwłaściwsze miejsce na okazywanie uczuć bratu... mnie się to kojarzy jednoznacznie i dziennikarzom też nic nie będziesz musiał tłumaczyć. Brat Cię zapina i sprawa jest jasna.
- Dobra, uspokój się. Nikt oprócz Ciebie tego nie zobaczy. Obiecuję.
Mówiąc to podszedł do Toma i musnął jego usta.
- Wiesz, że dzisiaj mija rok od tego kiedy zmusiłeś mnie do zrobienia Ci loda? Pamiętasz jaki byłem wtedy obrzydzony tym, że mogę wziąć twojego penisa do ust?
Zaśmiał się wspominając to i pocałował jeszcze raz czule brata.
- Pod tym względem się wyrobiłeś, przyznaje.
- Miałem dobrego nauczyciela...
Zamruczał przygryzając jego dolną wargę.
- Zrobiłeś się cholernie zboczony Bill... momentami mnie zadziwiasz... masz pomysły na które ja bym nie wpadł...
Zaśmiał się Tom.
- To co Tommy...
Szepnął Bill wsuwając rękę w spodnie brata i odszukując swoją szczupłą dłonią jego członka.
-....masz ochotę na swojego niegrzecznego braciszka?
Uśmiech jaki teraz pojawił się na twarzy Toma wyrażał wszystko i jakiekolwiek słowa były zbędne. Bill pchnął Toma na łóżko i usiadł na nim okrakiem, a ubrania jedno po drugim w zawrotnym tempie lądowały na podłodze. Obaj byli mocno podnieceni, ale Bill miał przebiegły plan. W momencie kiedy Tom był już gotowy wejść w Billa braciszek wywinął mu numer i zszedł z niego by położyć się obok na łóżku. Spojrzał warkoczykowi w oczy i zaczął zadowalać się za pomocą własnej ręki.
- Jeśli chcesz seksu to dzisiaj zaczniemy nietypowo Tommy... wieki nie robiłeś mi loda, cały czas tylko ja się męczę i non stop tylko ty jesteś zadowalany w tym związku...
Wyrzucił z siebie czarny. Tom oczywiście nie był zachwycony bo wyobrażał sobie zupełnie inny przebieg wydarzeń, ale zdawał sobie sprawę z tego, że Bill miał rację i mógł czuć się trochę pokrzywdzony w takim układzie, a tego Tom raczej nie chciał. Nie zmieniło to jednak faktu, że Tom jako stu procentowy facet nie przepadał za nadstawianiem się bratu, ani robieniem mu loda. To właściwie było głównym powodem dla którego znacznie częściej to Bill był na zdominowanej pozycji.
- Bill... proszę Cię, innym razem...
Mruknął skrzywiony.
- Tom! Kurwa... tak bardzo uwielbiasz seks, a zrobienie głupiego loda osobie którą kochasz stanowi dla Ciebie taki problem?!
Oburzył się Bill.
- Dobra zamknij się już... i dochodź szybko...
Mówiąc to warkoczyk nachylił się nad bratem i zabrał do swojego zadania. Najpierw stymulował jego członka ręką, a później zaczął pracować ustami i językiem. Lizał, ssał i pieścił językiem penisa brata najlepiej jak potrafił. Prawdę mówiąc nie zależało mu teraz tak bardzo na tym, żeby sprawić Billowi jak największą przyjemność bo znacznie bardziej chciał, żeby po prostu szybko skończył i najlepiej z dala od jego ust. Jego starania się opłaciły bo już po krótkiej chwili Bill wystrzelił spermą dość niefortunnie bo prosto na twarz Toma.
- Uups...
Zaśmiał się czarny zakrywając ręką usta, żeby zatuszować to jak bawi go ten widok, wiedział, że Tom się wkurzy, chodź to w sumie nie była bezpośrednio wina Billa.
- Teraz masz przejebane... ile razy mówiłem, żebyś spuszczał się z dala od mojej twarzy? Zlizuj to w tej chwili...
Wysyczał czerwony ze złości Tom.
- No już, już braciszku, bez nerwów...
Zachichotał Bill.
- To tylko sperma, nie gryzie...
Czarny przysunął się do brata i zaczął z uczuciem i dokładnością, powolutku zlizywać każdą kroplę spermy z twarzy warkoczyka. Udobruchał go tym trochę i Tom po wszystkim znacznie spokojniej na niego spojrzał.
- Teraz kolej na moją przyjemność...
Tom mówiąc to ułożył się na plecach.
- Wskakuj i nabijaj się na niego...
Powiedział z podnieceniem w oczach, ale Bill miał inne plany i tylko zachichotał.
- Złap mnie i zmuś...
Zerwał się z łóżka i pobiegł do łazienki.

sobota, 28 września 2013

Rok za nami


Właśnie mija rok od założenia przeze mnie tego bloga i mojego początku z pisaniem twincestów.
Nie mam pojęcia kiedy to zleciało... ale niestety dobre czasy odeszły razem z moją weną która krótko mówiąc się wypaliła ;/ Przyczyniło się do tego wiele rzeczy, a w szczególności jedna o której nawet nie powinnam tutaj pisać... mogę tylko was ostrzec, że zawsze trzeba trzymać dystans do spraw które nie mają prawa powodzenia.
Nie wiem czy jeszcze ktokolwiek tu zagląda... Jedyne co mogę powiedzieć to to, że próbuje i być może któregoś pięknego dnia pojawi się tutaj kolejny rozdział, oby.

Trzymajcie się :-)

piątek, 2 sierpnia 2013

...

Serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga, na którym przed chwilą pojawiła się pierwsza notka ;) http://love-the-fuck-story.blogspot.com/

środa, 10 lipca 2013

19.

19.

Tak jak obiecałam seks dedykowany specjalnie dla Irminy xD
------------------------------------------------------------------------------------------
Kiedy Tom i Emmelie dotarli do pokoju hotelowego Billa, drzwi były uchylone. Bill nigdy nie zostawiał drzwi otwartych, z resztą kto normalny zostawia? To było podejrzane.
Jednak kiedy warkoczyk razem ze złotowłosą przyjaciółką znaleźli się w pokoju czarnego oboje odetchnęli z ulgą. Blake'a nie było, a Bill spał słodko jak małe dziecko w łóżku.
- Budzimy go?
Zapytał Tom patrząc na swoją towarzyszkę.
- Tak.
Odpowiedziała mu dziewczyna równocześnie potrząsając ciałem Billa tak by się obudził. Bill w pierwszej chwili spojrzał na nią zaspanym wzrokiem, ale kiedy tylko jego mózg zarejestrował to co widział przed sobą momentalnie wyskoczył z łóżka ożywiony.
- Emmelie!!
Rzucił się dziewczynie w ramiona, a ta tylko się zaśmiała.
- Boże, co ty tu robisz? Nawet nie wiesz jak bardzo teraz Cię potrzebuje. Spadłaś mi z nieba...
Wyszeptał.
- Bill słyszałam, że dzieje się z tobą coś złego. Dlatego tu wpadłam, ktoś musi przemówić Ci do rozsądku.
Zażartowała. Czarny w tym momencie spojrzał wrogo na Toma.
- Co jej nagadałeś?! Ze mną dzieje się coś złego?! Tak!? Lepiej zastanów się nad sobą!
- Sama widzisz Emmelie. Nie mogę z nim nawet normalnie porozmawiać.
Westchnął zrezygnowany Tom siadając w fotelu.
- Rozumiem was obu chłopcy.
Powiedziała spokojnie dziewczyna.
- Bill podobno masz chłopaka, opowiesz mi coś o nim?
Zapytała uśmiechając się serdecznie, a Bill tylko wzruszył ramionami.
- Daj spokój Emmelie, to nie jest żaden mój chłopak. Zapłaciłem mu, żeby udawał przed Tomem, że nim jest. Musiałem się trochę odegrać na Tomie za to co mi zrobił.
Mruknął chłopak. Widać było, że nadal go to boli.
- Myślę, że powinniście spróbować od nowa, z czystą kartką po obu stronach. Spróbujcie zapomnieć o wszystkim co działo się zanim się w to wplątaliście. Spróbujcie znowu być braćmi, tak jak kiedyś, kiedy jeden zawsze wskoczyłby za drugim w ogień. Dajcie sobie spokój z tym chorym "byciem razem", błagam was. Jesteście braćmi, to nie może i nigdy się nie uda.
Bill wysłuchał uważnie dziewczyny. Po jego minie było widać, że przemówiła mu do rozsądku.
- Emmelie, co ty pieprzysz?
Wybuchnął Tom.
- Miałaś mi pomóc, a zamiast tego świadomie zaszkodziłaś!
Chłopak nie rozumiejąc zachowania przyjaciółki wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Natychmiast wyjął papierosa i zapalił chcąc uspokoić trochę nerwy.
- Co za suka... Mruknął idąc hotelowym korytarzem.
- Przecież wiem o co tej kurwie chodzi... chce mieć Billa dla siebie! Zawsze się do niego kleiła...
Powiedział sam do siebie i momentalnie cofnął się z powrotem do pokoju Billa.
- Wiedziałem kurwa!
Wrzasnął kiedy nakrył ich na tym jak się całują.
- Wypierdalaj dziwko w podskokach, albo Ci pomogę!
- Tom to ty wypierdalaj! Jestem dorosły, mogę sam zdecydować z kim chcę się całować lub przespać!
Zaprotestował wściekły Bill.
Tom już go nie słuchał, miał ochotę rozszarpać Emmelie i siebie też za swoją głupotę i za to, że ją tu sprowadził.
Złapał dziewczynę za włosy i dosłownie wyszarpał ją z pokoju Billa, a później wyrzucił z hotelu. Do tego zapłacił ochroniarzom, żeby nigdy i pod żadnym pozorem nie dopuszczali jej do Billa.
Tom był naprawdę wściekły i czuł, że nie ma teraz żadnych zahamowań. Wpadł do pokoju Billa cały czerwony ze złości. Zamknął drzwi i spojrzał bratu w oczy tajemniczo-nerwowym wzrokiem.
- Ściągaj gacie... pora zrobić z tym w końcu porządek Bill...
Czarny parsknął śmiechem.
- Słucham? Co ty pieprzysz Tom?
- Ściągaj gacie i wypinaj dupę... zabawa się skończyła i w końcu dostanę to co mi się należy.
Bill nadal nie wyczuwał powagi sytuacji i szczerze powiedziawszy słowa Toma go bawiły.
- Czego się naćpałeś braciszku?
Zapytał chichocząc.
- Tak Ci wesoło? W porządku, zaraz się przekonasz na co mnie stać.
Warkoczyk momentalnie doskoczył do łóżka na którym siedział Bill i rzucił się na niego. Zaczęli się szarpać, ale tajemnicą nie jest, że Tom jest znacznie silniejszy. Jedną ręką przytrzymał obie ręce Billa nad jego głową, i usiadł na nim odbierając mu jakąkolwiek możliwość obrony czy ucieczki. Drugą ręką dosłownie rozerwał koszulkę brata na pół. Bill od razu głośno pisnął.
- Tooom... co ty wyprawiasz... to moja koszulka...
- To była koszulka Bill bo teraz nadaje się tylko na szmatę...
Warknął zaczynając rozpinać bratu spodnie.
- Puszczaj Tom i tak do niczego mnie nie zmusisz...
Bill nie poddawał się i w dalszym ciągu próbował zepchnąć z siebie brata.
Tom sprawnie poradził sobie ze spodniami i bielizną Billa, już po chwili chłopak był zupełnie nagi.
Z pozbyciem się własnych ubrań też nie miał żadnych problemów. Kiedy oboje byli nadzy nachylił się nad bratem i zbliżył swoją twarz do jego.
- Gotowy na ostrą zabawę? Tak długo na to czekałem...
Wysapał mu do ucha celowo je drażniąc.
- Tom jesteś chory... jutro zabieram Cię do psychiatry...
Stwierdził Bill ze spokojem, zupełnie jak gdyby pogodził się już z tym, że tak czy inaczej Tom postawi na swoim i dojdzie między nimi do stosunku.
Tom uniósł głowę i spojrzał na brata marszcząc brwi.
- No co się tak gapisz, rób co masz robić i wypierdalaj... nie chce mi się na Ciebie patrzeć...
- Ach tak braciszku? Zrobiłeś się taki odważny...
Zaśmiał się Tom.
- A ja jeszcze pamiętam jak wstydziłeś się zwalić sobie w mojej obecności...
Zakpił sobie. Bill trochę się zarumienił. Chyba zdał sobie sprawę, że nie jest już tym samym Billem co wtedy zanim brat wprowadził go w "ten" świat.
- Złaź kurwa bo zacznę wrzeszczeć...
Czarny dopiero teraz poczuł, że musi się postawić. Nie pozwoli sie wykorzystywać, nie chce mieć w kwestii seksualnej nic wspólnego z Tomem. Obrzydzało go to, że przeleciał jakąś laskę, a teraz próbuje zabrać się znowu za niego.
- No i co myślisz, że ktoś tu przyjdzie sprawdzić co się dzieje? Na pewno pomyślą, że zaciąłeś się przy goleniu i jak zwykle się wydzierasz....
Zaśmiał się Tom.
- Możesz się wyrywać, krzyczeć, szarpać. Ja i tak zrobię swoje Bill. Od dawna niczego nie pragnę tak jak Ciebie...
Wyszeptał już całkowicie otumaniony rządzą seksualną Warkoczyk.
Do oczu Billa napłynęły łzy, czuł się bezradny, natomiast Tom nie czekał już ani chwili dłużej, uniósł się i rozłożył nogi brata robiąc sobie dostęp do jego wejścia.
- Bądź delikatny Tom...
Wyszeptał łamiącym się głosem Bill. Najwidoczniej bał się tego bólu który czuł po ostatnim seksie z Tomem. Tym bardziej, że teraz Tom nie miał przy sobie żadnego żelu i nie przygotował w ogóle dziurki Billa na przyjęcie czegoś tak wielkiego jak jego penis.
- Nie będzie bolało tylko rozluźnij się braciszku...
Szepnął Tom i splunął  na swoje palce. Powoli wprowadzał je w wejście brata chcąc je w ten sposób chociaż trochę nawilżyć i rozciągnąć.
Bill pojękiwał cichutko, to co robił brat trochę bolało, jednak na pewno nie tak bardzo jak za pierwszym razem.
Warkoczyk postanowił pomóc bratu się rozluźnić i w tym celu zaczął składać delikatne pocałunki na jego podbrzuszu i w tym samym czasie poruszał delikatnie dwoma palcami w jego wnętrzu.
Billowi to sprawiało wyraźną przyjemność, co Warkoczyk mógł zauważyć już po samym stanie penisa brata.
Kiedy poczuł, że już oboje są gotowi przysunął penisa do dziurki brata i bardzo wolno wszedł do środka. Czarny głośno jęknął i wbił paznokcie w ramiona brata. Tom nie zwrócił na to większej uwagi, można byłoby odnieść wrażenie, że nawet tego nie poczuł. Był tak pochłonięty tym wspaniałym uczuciem i świadomością, że znowu jest we wnętrzu swojego ukochanego brata. W końcu postanowił zacząć się poruszać. Robił to delikatnie, płynnie, ale mimo tego powoli.
Po chwili grymas bólu zniknął z twarzy Billa i zaczął on cicho mruczeć z przyjemności która ciągle wzrastała.
Tom nachylił się nad bratem i ich usta się spotkały. Na początku delikatny i nieśmiały pocałunek z czasem przerodził się w namiętny, zachłanny i chwilami nawet odrobinę agresywny. Bill uwielbiał przygryzać i ciągnąć zębami wargę Toma. To spotykało się z cichym pomrukiem Warkoczyka, bo mimo, że sprawiało to delikatny ból to równocześnie wywoływało najwyższy stopień przyjemności.
Z czasem ruchy Toma stały się szybsze, pewniejsze. Nie było wątpliwości co do tego, że ten seks sprawiał obojgu chorą przyjemność. Jęczeli na przemian, momentami nawet wykrzykując swoje imiona.
Wspólnie przeżywali rozkosz którą zakończyli równoczesnym wytryskiem. Bill zalał sperma swój brzuch, a Tom jego wnętrze. Warkoczyk natychmiast opadł na brata i ich spocone, rozgrzane ciała przylgnęły do siebie.
- Tom....
Wyszeptał zdyszany Bill.
- Nienawidzę Cię za to co zrobiłeś, ale w łóżku jesteś świetny...

sobota, 8 czerwca 2013

18.

18.

Tom zatrzymał się dopiero w parku. Nie miał ochrony więc jedyne co jako tako maskowało go przed fankami to ciemność. Usiadł na jednej z ławek i zachłannie palił papierosa dosłownie trzęsąc się z nerwów.
Nie potrafił znieść i zaakceptować tego, że jego brat może należeć do kogoś innego niż on sam.
W pewnym momencie poczuł czyjś dotyk na swoim ramieniu na co odruchowo się wzdrygnął i odwrócił głowę do tyłu. Zaczął przyglądać się uważnie dziewczynie która za nim stała. Znał tą twarz, dobrze ją pamiętał. Jednak nie mógł sobie przypomnieć kim jest dziewczyna, ani nawet jak się nazywa.
- Witaj Tom.
Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i obeszła ławkę by móc usiąść obok warkoczyka.
Warkoczyk z kolei czuł się teraz strasznie głupio, nie wiedział czy powinien jej otwarcie powiedzieć, że jej nie pamięta. Musiała być kimś znaczącym w jego życiu skoro jej twarz wryła się tak dobrze w jego pamięć.
Westchnął i zgasił papierosa. Zaczął bez słowa przyglądać się jej błyszczącym w ciemności oczom.
Dziewczyna zachichotała i charakterystycznie pokręciła głową.
- Nie pamiętasz mnie, co Tom?
- Wybacz, ale nie.
Potwierdził jej słowa.
- Emmelie, sąsiadka zza płotu. Nie pamiętasz jak codziennie rano ja, ty i Bill chodziliśmy razem na autobus do szkoły?
Zachichotała wspominając to. Warkoczyk w tym momencie wszystko sobie przypomniał.
- Boże, Emmelie jak mogłem zapomnieć!
Wtulił się w dziewczynę.
- Co ty tutaj robisz? Wyprowadziłaś się z Magdeburga?
Zaczął dopytywać.
- Tak, od niedawna mieszkam tu w Berlinie. Wiesz, tutaj łatwiej o pracę. A jak Bill? Jak on się czuje? Niedawno wszędzie było tak głośno o tym, że podobno podciął sobie żyły, to prawda?
Spojrzała uważnie na warkoczyka.
- Tak, to była prawda. Czuje się już dobrze pod względem fizycznym, ale mam z nim dużo problemów innej natury.
Westchnął i spojrzał dziewczynie w oczy. Wiedział, że nikomu o tym nie powie i może jej zaufać.
- Bill ubzdurał sobie, że jest gejem. Sprowadził jakiegoś typa i twierdzi, że to jego chłopak.
- Tommy, ale wiesz, że Bill zawsze był inny, miał nietypowe upodobania. Ma prawo kochać inaczej i powinniśmy to zaakceptować. Wiesz przecież, że miłości się nie wybiera. Tak się stało więc musimy go wspierać.
Dziewczyna próbowała przekonać Toma, że to nic tak bardzo złego i można z tym żyć. Jednak warkoczyk wiedział, że nie znała całej prawdy. Prawdy która jemu nie pozwalała uwierzyć w tą wersję.
- Emmelie to naprawdę długa i być może dla Ciebie skomplikowana historia, ale opowiem Ci o tym.
Obiło Ci się o uszy coś takiego jak twincest? Pomiędzy mną, a Billem? Kiedyś dużo o tym pisali.
- Tak, słyszałam o tym. A co jedno ma wspólnego z drugim?
Zapytała chyba nie rozumiejąc do czego Tom zmierza.
- Zaraz do tego dojdę. Na początku to była zarówno dla mnie jak i dla Billa czysta fikcja, wymyślona w chorych umysłach fanów. Tylko po jakimś czasie zacząłem rzeczywiście czuć do Billa coś więcej i nawet nie wiem kiedy to wszystko się stało. Ten twincest stał się prawdą.
Wyszeptał spuszczając głowę, a jasnowłosa dziewczyna patrzyła na niego w osłupieniu. Chyba musiała kilka razy przeanalizować usłyszane słowa.
- Czy ja dobrze rozumiem, że ty z Billem, wy yyy....
Nie mogło jej to przejść przez gardło.
- Tak, Emmelie. Łączyły nas z Billem kontakty seksualne. Później wszystko się posypało, nie mogliśmy się ze sobą dogadać, przez to jednego dnia upiłem sie i nieświadomie zaliczyłem jakąś laskę, Bill się dowiedział i podciął sobie żyły. Teraz kiedy wyszedł ze szpitala nie chce ze mną nawet szczerze porozmawiać i dzisiaj własnie przedstawił mi tego Blake'a, swojego rzekomego chłopaka...
Spojrzał na dziewczynę smutnym wzrokiem.
- Teraz już rozumiesz czemu nie mogę tego zaakceptować?
- Nie, Tom. Nie rozumiem. Co ta sława z wami zrobiła? Wiesz, że jestem w stanie wiele zrozumieć i nie jestem raczej osobą nietolerancyjną zwłaszcza, że byliście... właściwie uważam, że nadal jesteście moimi przyjaciółmi... ale do cholery jak możesz to robić z własnym bratem?
Tom podłamał się trochę tym, że nawet Emmelie nie jest w stanie zrozumieć jego postępowania.
- Wiem, wiem, że to nie normalne, ale to jest silniejsze od nas... zrozum nie mamy nad tym kontroli...
Dziewczyna westchnęła odrzucając na bok kosmyk swoich złotych włosów.
- Tom, jeśli mnie zaprowadzisz do Billa pogadam z nim. Myślę, że potrzeba wam kogoś kto wyjaśni te nieporozumienia między wami i nie bez powodu mnie tutaj spotkałeś.
Uśmiechnęła się serdecznie.
- Dobrze. Chodźmy jak najszybciej. Zanim mój brat zrobi z tym Blake'm coś czego będzie całe życie żałował....
Oboje skierowali się do hotelu. Tom był pełen nadziei, że dziewczyna będzie jakimś przełomem w jego kontaktach z Billem. Bill zawsze brał sobie rady Emmelie do serca.