czwartek, 27 grudnia 2012

4.


 4.

Mimo, że Bill w tamtym momencie bał się Toma, to jednak aż się w nim zagotowało. Co on sobie wyobrażał? Że jeśli Bill jest trochę delikatniejszej budowy to automatycznie znaczy, że musi być mu podporządkowany? Że może mu grozić? Czy on na prawdę sądzi, że Bill nie zdoła się przed nim obronić?
- Tom jesteś podły... i żałosny, nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego....
Powiedział pewnie Bill, odzyskał pewność siebie i postanowił być twardy. Niech Tom sobie nie myśli, że ma nad nim przewagę.
Tom patrzył na niego z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Ok, Bill. Ok. Chcesz stąd wyjść, droga wolna. Powinieneś tylko wiedzieć, że za to, że nie wywiązałeś się z danej obietnicy, wszyscy, powtarzam WSZYSCY, a przede wszystkim Jost, Gustav i Georg, dowiedzą się o Twojej przygodzie z moją ręką w ubikacji.
Tom był cwanym zawodnikiem. Doskonale znał Billa i wiedział, że nie zniósłby takiego wstydu.
Bill zacisnął nerwowo szczękę.
- Dobra, miejmy to szybko za sobą.
- Mądra decyzja braciszku.
- Ale nie tkniesz mojego tyłka, rozumiemy się?
Zaznaczył Bill w obawie żeby Tomowi przypadkiem się coś nie odwidziało.
- Zrobisz mi loda i zapominamy o sprawie.
- A.....ale Tom proszę Cię, ja jestem Twoim bratem, jak mogę brać do ust Twojego...
Chłopak aż się skrzywił mówiąc o tym.
- Bill spójrz na siebie. Nie oszukujmy się, wyglądasz jak pedał i robisz to z własnej woli. Więc nie rozumiem dlaczego udajesz takie opory przed wzięciem penisa innego mężczyzny do ust. Przecież ja wiem, że to lubisz.
Tom nie zawahał się nawet użycia tego typu argumentów. Kochał Billa, nigdy by go nie skrzywdził i może właśnie dlatego podświadomie chciał by jego brat należał tylko do niego. Nie chciał sie nim z nikim podzielić,  nie chciał dawać szansy komuś kto mógłby wyrządzić krzywdę jego młodszemu bratu.
Po tych słowach Toma, oczy Billa zaszkliły się. Może to co Tom powiedział było prawdą i Bill świetnie zdawał sobie sprawę z tego, że przypomina kobietę i nigdy mu to nie przeszkadzało, ale takie słowa z ust brata zawsze bolą.
Bill osunął się ponownie na kolana przed bratem, zacisnął z obrzydzeniem rękę na jego penisie po czym zaczął lizać jego główkę. Miał odruch wymiotny, ale dzielnie pracował językiem, w nadziei, że obejdzie się bez brania go całego do ust i ssania. Po chwili kiedy się już trochę przełamał lizał go po całej długości, zataczając językiem małe kółeczka na samym czubku. Spojrzał wyczekująco na brata i jakąś dalszą pomoc.
Tom cały czas obserwował poczynania Billa i kiedy tylko ich wzroki się spotkały od razu uśmiechnął się do niego z wyższością.
- Nie zadowolisz mnie samym lizaniem. Wiem, że właśnie na to liczysz, ale masz SSAĆ. Powiedział z naciskiem na ostatnie słowo. Wkładaj go do buźki i ssij. Powtórzył dosadniej.
Czarny westchnął i zrobił jak brat kazał. Wsunął do ust główkę jego członka i zacisnął na niej usta po czym zaczął ssać. Chwile później wsuwał go już całego i starał się ssać tak jak umiał najlepiej. Odruchowo zaczął poruszać głową. Wsuwał i wysuwał jego penisa ze swoich ust i z lekkim westchnieniem lizał jego główkę.
Po jakimś czasie zaczął słyszeć jęki Toma, co w jakiś sposób go ucieszyło bo miał potwierdzenie tego, że dzięki jego pracy bratu jest dobrze. Jednak oprócz tego poczuł również jego dłoń na swojej głowie i trochę tym przestraszony odruchowo się cofnął. Tom wplątał rękę w jego włosy i nie dając mu wyjścia kontrolował  szybkość znikania jego penisa w jego ustach. Wpychał mu go tak głęboko do gardła, że biedy Billy zaczynał się nim dławić, jednak nic nie mógł zrobić bo Tom był silniejszy. Jego oczy zaszkliły się bardziej, ale nie uronił żadnej łzy. Warkoczyk głośno jęknął i stało się. Jego sperma trysnęła prosto do ust brata. Wyplątał rękę z jego włosów tylko po to by mocno za nie chwycić i przytrzymać Billa który już chciał pobiec do łazienki i wypluć wszystko. Drugą wolną ręką pogłaskał go po policzku i uśmiechnął się łobuzersko.
- Połknij ładnie, wszystko....
Powiedział rozkazująco.
Bill szarpał się przez chwilę, w życiu nie czuł tak ohydnego smaku w ustach. Niestety po chwili zaczął się dusić tą spermą i musiał połknąć.
- Grzeczny chłopiec.
Pochwalił go Tom.
- A teraz proszę go ładnie wylizać. Nie chcę na nim widzieć, ani odrobiny spermy....
Mówiąc to podsunął mu swojego ubrudzonego na czubku spermą penisa.
Bill skrzywił się i spojrzał błagalnym wzrokiem w oczy brata, ale kiedy zobaczył jego zimne spojrzenie, bez słowa zaczął zlizywać resztki spermy z jego członka.
Kiedy Tom uznał zadanie za wykonane puścił go i z powrotem wsunął bokserki w raz ze spodniami na swój tyłek.
- I co bolało?
Zapytał z przemądrzałym uśmieszkiem na twarzy.
Upokorzony Bill wstał i bez słowa wyszedł z jego pokoju hotelowego. Pobiegł do swojego i zamknął się w nim, do końca dnia nie dając nikomu żadnego znaku życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz