sobota, 6 października 2012

2.

2.

Kiedy znaleźli się w łazience Bill usiadł na sedesie i  zaczął wpatrywać sie w swoje spodnie.
- No dalej, czekam.
Powiedział Tom opierając się o ścianę i krzyżując ręce na piersi.
- Nie nie mogę. Wydusił Bill. - Nie dam rady przy Tobie.
- Więc z pewnością posuwasz te wszystkie laski. Im się nie wstydzisz pokazać kutasa?
Bill westchnął i schował twarz w dłoniach.
- Masz rację jestem prawiczkiem. Nie potrafię nawet zrobić sobie dobrze. To chciałeś usłyszeć? Jestem zwykłą ciotą!
Rozpłakał się.
Tomowi zrobiło sie przykro.
- Ciii Billy spokojnie. Podszedł i przytulił go głaszcząc po główce.
Pokierował swoją rękę w stronę krocza Billa i delikatnie zacisnął na nim rękę.
Bill zerwał się, chciał wstać ale Tom trzymał mocno zaciśnięta rękę tak że Bill nie mógł tego zrobić.
- Co co ty robisz?!!? Puść Tom!!! Zabierz tą rękę!!
Wrzeszczał, był przerażony, nie docierało do niego to co się w tym momencie działo.
Nie dosyć że jego brat właśnie dotykał go TAM gdzie na pewno nie powinien, to do tego Bill czuł narastające chore uczucie podniecenia. A przecież to jego brat!
- Bądź grzeczny, chcę Ci pomóc braciszku.
Tom szepnął do jego ucha coraz bardziej się do niego przybliżając.
- Tom, nie.. nie... słyszysz? Mówił już ostatkiem sił Bill. Czuł jak jego członek rośnie, mimowolnie zaczął cicho jęczeć.
- Oj cicho braciszku... Powiedział Tom odgarniając włosy z jego czoła i jednocześnie drugą ręką puszczając jego rozepchane już spodnie. Spojrzał na nie znaczącym wzrokiem.
- Przecież Ci się podoba. No ale skoro nie chcesz, nic na siłę.
Powiedział odsuwając się od niego.
Bill nie wiedział co zrobić w tej sytuacji. Jego przyrodzenie już go bolało naciskając na materiał ciasnych spodni, ktoś musiał pomóc mu skończyć bo przecież sam nie wiedział co powinien robić. W głębi serca chciał żeby Tom dokończył dzieła. Ale z drugiej strony to chore żeby jego własny brat robił mu dobrze.
- Tom, zaczekaj.
Wyrwało mu się mimo że chyba wcale nie chciał tego powiedzieć.
Tom odwrócił się z powrotem w jego stronę z uśmiechem zwycięzcy.
- Chciałeś coś braciszku?
Droczył się z nim.
- Mógłbyś... yyy...mmm
Skrępowany Bill spojrzał na swojego członka nie wiedząc co w ogóle powiedzieć, w tej sytuacji każde słowo było nie na miejscu.
- Co takiego braciszku? Dociekał dalej Tom, miał niezły ubaw z Billa.
- No eee yy mm.
- Zrobić Ci dobrze? Dopytał Tom unosząc brew do góry.
Bill zaczerwienił się cały, miał ochotę się zapaść pod ziemie.
- Tak. Mruknął cicho spuszczając wzrok.
Starszy Kaulitz podszedł do swojego brata tak blisko by ich oczy spotkały się. Otarł delikatnie kolanem o jego rozbudzonego członka. Bill aż jęknął z rozkoszy.
- Jest jeden warunek. Powiedział znacznie ciszej Tom.
- Odwdzięczysz mi się jutro w dokładnie taki sam sposób, ale na moich warunkach.
Bill był jak w transie, godził się na wszystko, nie zastanawiając sie nawet nad tym jak się z tego później wywiąże.
Tom szybkim ruchem rozpiął spodnie brata, następnie zsunął je razem z bokserkami do kolan. Stanął za Billem obejmując go od tyłu jedną ręką a drugą złapał za jego członka i zaczął rytmicznie przesuwać ręką po całej jego długości. Wystarczyło kilka posunięć i Bill spuścił się ciężko przy tym dysząc.
Tom uśmiechnął się triumfalnie i wychodząc z toalety szepnął drażniąco do ucha Billa.
- Grzeczny chłopczyk.
Bill został sam. Usiadł na sedesie żeby ochłonąć. Kiedy doszedł do siebie włożył z powrotem spodnie i dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego co obiecał Tomowi. Cały zzieleniał. To było ponad jego siły, musiał wrócić na koncert i usilnie starał się o tym wszystkim zapomnieć. Jednak Tom mu na to nie pozwolił. Zanim Bill zdążył zniknąć w swoim pokoju hotelowym, skutecznie mu o wszystkim przypomniał.
- Jutro o 11 chcę Cię widzieć w moim pokoju hotelowym braciszku.
Szepnął do jego ucha, kładąc rękę na jego tyłku gdy nikt ich nie obserwował.
Bill z trudem przełknął ślinę. I ukrył się w swoim pokoju.
Nie mógł sobie tego wszystkiego wyobrazić. On zadowalający Toma. Nie.. To nie powinno mieć miejsca. Jednak wiedział że dał słowo, a Tom nie odpuści.
Nadszedł kolejny dzień. Godziny uciekały Billowi znacznie szybciej niż zwykle - o wiele za szybko. Czas nieuchronnie zbliżał się do godziny 11, a biedny chłopak nie mógł na to nic poradzić.
Wiedział że Tom czeka na niego. Ta myśl go przygnębiała.
Ruszył w kierunku pokoju Toma i zapukał delikatnie w drzwi po czym otworzył je i wszedł do środka.
Ujrzał Toma siedzącego na łóżku i oglądającego jakaś gazetkę, Tom nie obdarzył go zbyt wielką uwagą a ściślej mówiąc to nawet go zignorował.
- Tom...?
Zapytał niepewnie.
- Jest 11. Dodał nie wiedząc czy brat pamięta o całej sprawie.
- Wiem. Chodź tu. Odpowiedział Tom w dalszym ciągu nie odrywając oczu od gazetki.
Bill posłusznie podszedł do brata i usiadł obok, od razu przystąpił do obrony.
-Tom ale ja nie umiem... nie wiem jak....
- Będę Ci mówił co masz robić. Powiedział chłopak odkładając gazetkę i spoglądając na brata.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz