sobota, 29 września 2012

1.

1.

- yyymm.
Warknął młodszy Kaulitz próbując zwalczyć chrypkę która usilnie od samego rana męczyła jego struny głosowe.
- A mówiłem? Mówiłem! No powiedź czy Ci nie mówiłem że tak będzie? Ty cholerny uparciuchu. Po co jadłeś te lody!?
Powiedział podniesionym głosem wyprowadzony z równowagi Tom.
- I co teraz? Za dwie godziny musisz wyjść na scenę! Myślisz że ktoś zaśpiewa za Ciebie? Jesteś w błędzie.
Zaczęło go nosić. Wstał z obszernej kanapy na której siedział i podszedł do okna spoglądając na całą masę fanek zgromadzonych przed hotelem. Ten widok działał na niego kojąco. Jednak to w żaden sposób nie mogło zmienić faktu że jego braciszek nie podoła dzisiaj swojemu zadaniu i to właśnie nikt inny jak tylko Tom będzie musiał powiadomić o tym jak się domyślał na pewno nieźle wkurwionego managera.
Bill milczał. Bał się Toma, dzisiaj go nie poznawał.
Tom ciągle krzyczał, odnosił nawet wrażenie że ma ochotę go uderzyć.
Było mu z tego powodu tak smutno i przykro. Jego brata nie zainteresowało to że Bill może cierpieć z powodu jego obelg, czy wyrzutów sumienia że pokrzyżował plany zespołu. Potrzebował żeby go teraz przytulił i pocieszył, a nie traktował w tak niemiły sposób.
Tom sięgnął po paczkę papierosów leżącą na stoliku i odpalił już szóstego papierosa tego popołudnia. Ten widok przygnębiał załamanego już i tak do granic możliwości Billa.
- Tom już wystarczy, nie pal tyle. Upomniał go zachrypniętym i cichym głosem jakby bał się jego reakcji na to co powiedział.
Starszy Kaulitz słysząc słowa brata odwrócił twarz od okna w jego stronę i spojrzał na niego z mordem w oczach.
- Bill, jeszcze słowo, a nie ręczę za siebie.
Stłumił w sobie emocje i zaciągając się papierosem z powrotem wbił swój wzrok w okno.
Gasząc papierosa w popielniczce, wyją z kieszeni za dużych jeansów swój telefon i wybrał numer do Josta.
- David? Musisz odwołać dzisiejszy koncert. Bill ma chrypkę, nic z niego dzisiaj nie wyda.
Powiedział wszystko na jednym oddechu. Teraz oczekiwał na wrzask w słuchawce więc profilaktycznie odsunął od ucha telefon.
Nie mylił się to czego się spodziewał nastąpiło. Jost wydzierał się na niego zupełnie jakby to była jego wina. Wkurwiło to Toma do granic możliwości.
- Wiesz co? Mam to wszystko w dupie. Ciebie, Billa, dzisiejszy koncert i cały ten pieprzony zespół.
Wrzasnął do słuchawki, rozłączył się i wyszedł z pokoju hotelowego trzaskając drzwiami tak że prawie nie wypadły z zawiasów, zostawiając zapłakanego już Billa samemu sobie.
Musiał rozładować emocje, przerżnąć jakąś laskę a najlepiej kilka.
Zszedł do restauracji hotelowej i usiadł przy pierwszym stoliku.
Wiedział że fanki kręciły się po hotelu i zaraz zlecą się do niego jak pszczoły do miodu. Wystarczyło że kiwnie palcem i każda może być jego.
Po dwóch minutach podeszła do niego dość młoda brunetka z dużym biustem i zapytała czy może się dosiąść.
Sprytny Kaulitz pokierował sytuacją tak że już po niecałych 5 minutach panienka była posuwana przez niego w łóżku w jego pokoju hotelowym.
Tak tego teraz mu było trzeba. Był dla niej wyjątkowo ostry ale mało go to obchodziło. Najważniejsze było by rozładować emocje, a że stanie się to czyimś kosztem pff kto by się tym przejmował.
Bill nie mógł sobie znaleźć w tym czasie miejsca. Krążył po pokoju. Martwił się o Toma, on był zdenerwowany, wyszedł a on nawet nie wie gdzie teraz jest i czy przypadkiem nie dzieje mu się jakaś krzywda.
Męczony złymi przeczuciami udał się do pokoju hotelowego swojego brata i zapukał delikatnie w drzwi. Tom był zbyt pochłonięty seksem żeby usłyszeć tak ciche pukanie Billa.
Młodszy Kaulitz żeby upewnić się nacisnął ręką klamkę. Ku jego zdziwieniu drzwi się otworzyły, więc pchnął je mocniej by zajrzeć do środka.
To co zobaczył wprawiło go w osłupienie. Stał jak wryty z rozchylonymi ustami i nienaturalnie wielkimi oczami wpatrując się w brata i nieznaną mu kobietę. Oczywiście doskonale zdawał sobie sprawę z tego że jego brat żyje głownie i przede wszystkim seksem. Ale ten widok go zabolał, nie wiedział dlaczego. Czuł przenikające kłucie w sercu.
Dopiero głos brata wybudził go z transu.
- No i na co się gapisz?
Warknął na niego Tom, nic sobie nie robiąc z obecności brata i tylko przyspieszając swoje ruchy.
- Przepraszam. Szepnął zmieszany Bill i wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Łzy spływały ciurkiem po jego policzkach kiedy wracał do swojego pokoju.
Wewnętrzny ból aż trząsł jego szczupłym i delikatnym ciałem. Dlaczego? Dlaczego tak bardzo zabolało go to co zobaczył. Nic nie rozumiał. Położył się na swojej sofie i przymknął zmęczone płaczem oczy.
Zasnął. Obudził się dopiero następnego dnia. Kiedy zorientował się że chrypka na dobre mu ustąpiła nie posiadał się z radości. Chciał pobiec do brata i mu o tym powiedzieć, ale wtedy przypomniało mu się co wczoraj zobaczył i jak bardzo go to zraniło.
Skulił się na łóżku i ciągle myślał. Usłyszał pukanie do pokoju.
- Proszę. Powiedział wycierając nos w poduszkę.
Odwiedzili go Georg i Gustav. Usiedli na krzesłach przy stoliku które dogodnie stało w pobliżu łóżka.
- Jak się czujesz Bill? Zapytał Gustav
Bill sztucznie się uśmiechnął.
- No jak słyszysz chrypka mi przeszła.
- A wiec co teraz Cię męczy? Nie wyglądasz najlepiej. Wtrącił Georg
- Dzięki wiesz, ty to potrafisz pocieszyć człowieka.
Odpowiedział niezbyt miło Bill.
- Pamiętaj Bill o 12 zaczynamy próbę, dziś musisz być w formie. Zastrzegł Gustav kiedy wychodzili już z pokoju.
Wymęczony płaczem Billy zwlókł się z łóżka. Wziął sobie do serca słowa kolegi. Poszedł do łazienki, wziął prysznic, postawił swoje włosy i wykonał perfekcyjny makijaż. Włożył jedne z lepszych ciuchów i zszedł na parter hotelu gdzie wszyscy mieli się spotkać.
po raz pierwszy od wczoraj zobaczył Toma. Nie odezwał się do niego w ogóle. Nie obdarzył go nawet jednym uśmiechem.
Patrzył tylko na niego zranionym spojrzeniem. Tom nie wiedział o co mu chodzi ale postanowił się nie wdawać w jego gierki. Stwierdził że prędzej czy później sam do niego przyjdzie i będzie gadał.
Wsiedli do busa i poszli do hali w której miał być dzisiejszy koncert.
Próby poszły perfekcyjnie i szybciej skończyli.
Bill usiadł z butelką wody na głośniku i tępo wpatrując się przed siebie popijał wodę.
Tom już nie wytrzymywał zachowania Billa i podszedł do niego przykucając przy głośniku.
- O co do cholery Ci chodzi, hm?
Zapytał dokładnie przyglądając się jego twarzy.
- O nic. Mruknął Bill nawet nie patrząc na Toma.
- Słuchaj, nie wiem co Cię znowu ugryzło w ten idealny tyłek Księżniczko, ale nie zamierzam Cię przepraszać jeśli nawet nie  wiem za co powinienem!
Podniósł głos.
Bill spojrzał na niego wrogim wzrokiem.
- Nie musiałeś sie pieprzyć z tą laską na moich oczach. Po chwili powiedział z wyrzutem.
Tom zrobił wielkie oczy i prychnął.
- No sorry ale to ty mi się wpakowałeś do pokoju. Poza tym to że sobie trochę popatrzyłeś dobrze Ci zrobi może w końcu ty też bzykniesz jakąś lalunię.
- A może bzykam i to częściej od Ciebie mądralo. Mówiąc to Bill skrzyżował ręce na piersi.
Tom wybuchł niepohamowanym śmiechem.
- Dobry żart. Obaj dobrze wiemy że jesteś prawiczkiem. Klepnął go w plecy w celu rozluźnienia atmosfery.
- A skąd ty to możesz wiedzieć? Może już nie jestem?! Nie możesz wiedzieć co się dzieje każdej nocy w moim łóżku!
- Nic się tam nie dzieje. Nie masz zielonego pojęcia o seksie braciszku.
- Mam pojęcie! Większe niż ty! Wrzasnął czerwony ze zdenerwowania Bill.
- Ach, tak? Uniósł jedną brew do góry zamyślając się.
- Nie uwierzę Ci do póki nie zobaczę PRZYNAJMNIEJ jak się masturbujesz.
Postawił warunek Tom.
Bill spojrzał na niego otwierając usta ze zdziwienia.
- Oszalałeś? Wydusił w końcu
Starszy Kaulitz klasnął w ręce.
- A nie mówiłem nie potrafisz się nawet zadowolić za pomocą własnej ręki.
Bill wstał i chwycił go za rękę ciągnąc w stronę łazienki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz