niedziela, 17 lutego 2013

9.

9.


Kolejny piękny dzień. Już około godziny 9, Georg i Gustav siedzieli w restauracji hotelowej i zajadali śniadanie. Niewątpliwie obu dopisywał świetny humor.
- Hahahah.... Gutek widziałeś może już dzisiaj Billa?
Zapytał nie mogąc uspokoić swojego śmiechu Georg.
- Nie, a co?
Gustav spojrzał na niego zdziwiony nie bardzo wiedząc z czego się tak cieszy.
- No to kurwa najlepsze przed tobą.... Obczaj to stary, on chodzi jakby miał gówno w gaciach! Pytałem go co mu się stało, ale tylko zmierzył mnie wzrokiem i poszedł dalej...
Georg dosłownie dławił się swoim śmiechem, dla niego to co spotkało Billa - cokolwiek to było -  było idealnym powodem do żartów z jego osoby.
Gustav mimo wszystko też zaśmiał się słysząc tego "newsa". Zaraz jednak się opanował.
- Ty, a może jemu rzeczywiście coś się stało... nie śmiejmy się z tego lepiej...
Pokręcił głową i wziął do ust kanapkę.
- Ogarnij się Gutek, jakby coś mu się stało już dawno wiedzielibyśmy o tym.
W tym momencie do stolika dosiadł się Tom, widząc w jakim cudownym humorze jest Georg, nie omieszkał się go zapytać co jest powodem jego cudownego samopoczucia.
- Z czego ryjesz Geo?
Rzucił przeglądając menu.
- Nie żartuj, że ty jeszcze też tego nie widziałeś...
Spojrzał na niego zdziwiony Georg.
- Czego niby?
Odpowiedział mu już na wstępie znudzony Tom.
- Billa!
Tom momentalnie spojrzał na niego, zaraz potem znowu kierując wzrok w kartę.
- Boże, Georg.... jesteś jak dziecko.
Westchnął i udawał, że wcale go to nie rusza. W rzeczywistości bał się, żeby prawdziwa przyczyna "zachowania" Billa nie wyszła na jaw.
Reszta ich wspólnego śniadania, na którym Bill wcale się nie pojawił przebiegła spokojnie.
Tom zamówił Billowi coś do pokoju i sam poszedł zobaczyć jak jego braciszek się czuje.
Drzwi do pokoju Billa były otwarte więc śmiało wszedł do środka.
Czarny leżał na swoim łóżku na brzuchu tyłkiem do góry i przeraźliwie stękał.
- Tom , to ty?
Zapytał słysząc, że ktoś porusza się po pokoju.
- Tak, Billy....
Potwierdził Tom i podszedł bliżej.
- Jak tam?
Zapytał patrząc na jego pupę.
- Gdybym wiedział, że będzie tak boleć nigdy byś mnie na to nie namówił!
- Och Billy, przestań... podobało Ci się...
Powiedział dumny z siebie Tom.
- Ja już chyba nigdy nie usiądę...
Wyjęczał chowając twarz w poduszce.
- Uspokój się, do jutra Ci przejdzie, zobaczysz.... Nie jesteś pierwszym który stracił tylne dziewictwo, od tego się nie umiera...
Pocieszał go Tom.
Bill jęknął przeraźliwie i przekręcił się na bok.
- Jutro mamy koncert.... Dziś muszę jakoś wyjść stąd i wejść do tourbusa.... Nieee... ja chcę umrzeć...
Wymamrotał.
- Bill, powtarzam nic Ci nie będzie... nie zachowuj się jak baba...
Westchnął zrezygnowany już Tom i podszedł do okna na co Bill odpowiedział mu tylko stęknięciem.
Po południu z wielką pomocą Toma, Bill przebrał się i przemieścił do tourbusa gdzie kolejną część dnia również spędził w łóżku. Oczywiście nie obyło się wtedy bez kłopotliwych pytań ze strony Gustava i Georga, ale na szczęście Tom był cały czas na miejscu i skutecznie spławiał chłopców.
Następnego dnia Bill poczuł się już dużo lepiej, ból w znacznym stopniu ustąpił i chłopak mógł powrócić do żywych i poruszać się normalnie. Z siedzeniem miał jeszcze pewne problemy, ale i tak cały zespół cieszył się, że ma choć częściową sprawność bo w końcu dziś koncert. Gdyby kolejny raz musieli go odwołać z powodu stanu Billa, Jost by go i ich wszystkich z resztą też zamordował.
Dziś już wszyscy razem jedli śniadanie.
- Bill ja umrę z ciekawości....proszę Cię powiedz co sobie zrobiłeś w ten tyłek...
Spojrzał na niego błagalnym wzrokiem Georg. Było po nim wyraźnie widać, że chłopak od wczoraj cały czas snuje domysły w tym temacie, a ciekawość nie daje mu żyć w spokoju.
Bill tylko westchnął i spojrzał na kolegę odrobinę przybitym spojrzeniem.
- Nie odpuścisz, co?
Georg pokiwał głową na boki, biorąc równocześnie do ust łyżkę płatków z mlekiem.
- Usiadłem dupą w mrowisku...
Palnął na poczekaniu Bill.
Georg momentalnie wypluł całą zawartość swoich ust na biednego Gustava który siedział na przeciw niego i dostał ataku śmiechu. Również i Tom nie mógł zachować powagi i zaczął się śmiać do łez. Bill chichotał widząc ich reakcję i oplutego Gustava. Gustav mimo, że dla niego nie było to zbyt przyjemne, wytarł się i uśmiechnął. Jego spokojna natura nie pozwoliła mu złościć się za to na Georga tym bardziej, że wiedział, że miał do tego powód.
Po tym wydarzeniu cały czas aż do koncertu minął im na luzie. Nikt już nie zadawał pytań o tyłek Billa. Uwierzyli? Być może... Billowi i Tomowi nie wydawało się to wiarygodne, ale cieszyli się po prostu ze świętego spokoju.
Koncert poszedł całkiem nieźle. Zanim cała grupa wróciła do tourbusa Tom dorwał Billa gdzieś na korytarzu hali.
- Kiedy powtórka?
Zapytał patrząc bratu w oczy i oblizując dolną wargę zahaczając przy tym celowo o kolczyk.
Chyba pod wpływem widoku takiej ilości rozochoconych fanek Tom nie mógł zapanować nad starymi przyzwyczajeniami i odczuł silną chęć na zabawę.
- Czego?
Zapytał Bill spoglądając z niezrozumiałą miną na brata.
- SEKSU...braciszku...
Szepnął warkoczyk przybliżając usta do jego ucha.
- Zapomnij....
Mruknął Bill i szybko poszedł w swoją stronę.

2 komentarze:

  1. Matko kobieto to o mrowisku było świetne :) poza tym to bardzo współczuje Billowi..biedny ten jego tyłek :(. No i oczywiście niewyżyty Tom nie umie się wstrzymać i już chce więcej...( dobra skłamałabym gdybym powiedziała, że nie podoba mi się to, że jest taki niewyżyty..:P) Chyba na razie to tyle :) Czekam już na następny rozdział i pozdrawiam.
    Gi

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym mrowiskiem to prawie się udławiłam! Super to wymyśliłaś! Hahaha, padłam ze śmiechu jak to przeczytałam. :D
    Tom jest jakiś taki niewyżyty >D Dobrze, że Bill mu odmówił, bo to teraz Billa kolej na dupczenie! xD O matko xD Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek, jesteś świetna :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń